Z dnia na dzień przybywa rodziców, którzy z własnej woli chcą edukować dziecko domowo, samodzielnie dbając o jego rozwój i wychowanie wedle własnych zasad i zgodnie z wyznawanymi wartościami.
Rozwiązanie to ma szereg zalet ale i nie jest wolne od wad. Zasadniczym zarzutem wobec edukacji domowej jest wycofanie dziecka z życia społecznego w grupie rówieśniczej. Oczywiście rodzice mogą i często to robią, zapewniając swoim dzieciom kontakty z rówieśnikami, liczne zajęcia hobbystyczne, gdzie dzieci przebywają w grupie ucząc się relacji międzyludzkich. Jednak czy w takim wypadku ma to sens?
Skoro ze szkoły ucieka się przed systemem, zasadami tam obowiązującymi, zorganizowanym harmonogramem zajęć, programem nauczania itp.. a jednocześnie posyła się dziecko na zajęcia dodatkowe by je socjalizować w podobnych warunkach co szkolne? Można się nad tym zastanawiać. Rodzice dzieci edukowanych domowo podnoszą niezbity argument w postaci tego, iż zajęcia na które dzieci uczęszczają są zgodne z zainteresowaniami ich dzieci i że to oni sami wybierają owe aktywności, a nie są one im narzucane odgórnie. Pewną skazą na idealnym modelu edukacji, na jaki kreuje się edukacje domową jest fakt, iż jest to rozwiązanie dla rodziców mogących sobie pozwolić na rezygnację, przynajmniej w sporej części z życia zawodowego, pracy zawodowej. Nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić z przyczyn finansowych i organizacyjnych.
Słabym punktem edukacji domowej jak wskazują tzw. homeschoolerzy są egzaminy, jakie dzieci uczone w domu muszą zdawać, by rozliczyć się z „systemem” edukacji powszechnej i obowiązkowej w Polsce. Egzaminy sprawdzają wiedzę dzieci względem podstawy programowej co niejako wyznacza chcąc nie chcąc kierunek edukacji domowej.