Bezczelny mechanik

Mężczyzna

Jeden z większych autoryzowanych serwisów samochodowych przywiózł nam do naprawy głowicę po urwanym pasku rozrządu, wiadomo zawory pogięte, prowadnice popękane a gniazda pokaleczone gdyż grzybki zaworów zostały w nie prawie wbite podczas spotkania z tłokiem. Jak to często bywa Ci najwięksi licząc każdą złotówkę zawsze mają za drogo, tak i tym razem aby ciąć koszty sami rozebrali głowicę a nam przywieźli do naprawy bez montażu (zrobią sobie sami).

Po dwóch dniach głowicę mieli do odbioru, splanowaną, prowadnice i zawory nowe a gniazda pofrezowane i dotarte, wszystko czyściutkie tylko nabić uszczelniacze, spiąć i na silnik niech śmiga. Serwis zapłacił, odebrał a na drugi dzień dzwonią z awanturą, że reklamacja bo się zawory zatarły, kierownik zdziwiony grzecznie prosi aby przywieźli musimy zobaczyć co się stało, bo przez telefon to ciężko coś powiedzieć.

Przyjechał z głowicą taki mały gruby i gburowaty majster z serwisowego warsztatu i mówi, że zawory się pozacierały. Oglądam głowicę, a ona czysta nawet na silnik nie zakładana. Więc jak się zatarły jak nie pracowały pytam, a on nie wie, on tylko głowicę przywiózł ale jest zatarte bo widać.

No widać. Rzeczywiście zawory otwarte mimo że sprężyny pospinane. Rozpinam sprężyny odkładam do pudełka, sprawdzam zawory, nie ruszą a wczoraj przecież było ekstra jeszcze mówiłem żeby ostrożnie brał głowicę bo zawory podcierane i szkoda byłoby pomieszać. Oglądam dokładnie nic nie widać, więc młotek i próbuje zawór wybić a on nic ani ruszy. Co jest ku..a to niemożliwe przecież! Wybiłem w końcu ale prowadnicę chyba też uszkodziłem, ściągam uszczelniacz żeby sprawdzić a on nic. Co też się ku..a zatarł! Nie przyklejony! Jakiś mądry mechanik tak montował głowicę że stwierdził że aby uszczelniacze nie pospadały to trzeba na kleju i tak pokleił że zawory w prowadnicach też pokleił. Potem spiął sprężyny zmontował wałki rozrządu i zostawił na noc bo skończył zmianę. A rano wałki się nie kręcą, zawory nie zamykają, to zamiast pomyśleć, poleciał do majstra na skargę że głowicę zepsuli. Majster warty pracownika, za telefon i dawaj się awanturować, że reklamacja.

Jak pokazałem małemu gburowi co zrobili to zczerwieniał i zaczął wygrażać teraz swojemu pracownikowi. Stwierdził abym nic więcej nie robił, kto zepsuł ten na własny koszt ma naprawić.
Zabrał głowicę poprosił aby mógł wziąć pudełko z częściami (obiecał że odda) i pojechał wściekły do serwisu.

Na szczęście dla nas wrócił po dwóch dniach prosząc aby wymienić dwie prowadnicę bo się uszkodziły. Pozostałe zawory były spięte już naprawione. Opaczność jednak czuwa bo coś mnie tknęło aby rozpiąć pozostałe sprężyny i sprawdzić jak to zrobili. Okazało się że klika zaworów jak wybijali to pokrzywili ale, że to mechanik robił na własny koszt to włożył skubaniec z powrotem, jak się zatrą na silniku podczas pracy to już nie będzie jego wina tylko nasza, przecież on się nie przyzna że krzywe były. Tym razem to my dzwoniliśmy z pretensjami do serwisu że świnie nam podkładają. Oczywiście majster nic nie wiedział (przynajmniej oficjalnie). Wszystko dobrze się dla nas skończyło zawory nowe dowieźli tym razem to już sam głowicę zmontowałem i teraz chodzi. Tylko że za godziny pracy nie miał już kto zapłacić no i pudełka na części też nie oddali 🙂 Ale tak to już jest z PROFESJONALISTAMI!